niedziela, 30 stycznia 2011

Lekkie francuskie pączki

Pączki, o których mówić można tylko w superlatywach: pyszne, łatwe, szybkie, lekkie, piękne. Inne niż tradycyjne z nadzieniem, ale w żadnym wypadku nie gorsze. Pod złocistą skórką kryją mocno dziurawy, wilgotny miąższ o delikatnym słodkawym smaku. Pączki można polukrować, polać polewą czekoladową, posypać cukrem pudrem albo posmarować dżemem. Jak dla mnie jednak najlepsze są bez żadnych dodatków, jeszcze ciepłe i chrupiące.
Gorąco polecam.

Lekkie francuskie pączki*:
  • 250 ml wody
  • 90 g masła
  • 10 g drobnego cukru
  • ¼ łyżeczki soli
  • 135 g mąki pszennej, przesianej
  • 3 jajka
  • olej

  • 12 kwadratów o boku 5x5 cm wyciętych z papieru do pieczenia i posmarowanych oliwą

W garnuszku umieszczam wodę, masło, cukier i sól, doprowadzam wszystko do wrzenia na małym płomieniu. Następnie dodaję mąkę, po jednej łyżce i gotuję ok 3 min, cały czas mieszając. Przekładam masę do miski i pozostawiam do ostygnięcia na ok 5-10 min. Kiedy masa lekko przestygnie dodaje do niej po jednym jajku i dokładnie miksuję.
Gotowe ciasto przekładam do rękawa cukierniczego z końcówką o średnicy 1 cm. Na przygotowane wcześniej kwadraty papieru wyciskam okręgi.
Na patelni rozgrzewam olej (warstwa ok 2 -3cm) do ok 180°C. Przy pomocy łopatki przekładam ciasto z papieru na gorący tłuszcz. Smażę pączki na rumiano ok 3 min z każdej strony. Kiedy są już gotowe odsączam je z nadmiaru tłuszcz na ręczniku papierowym i studzę na kratce kuchennej.

Smacznego

*Przepis pochodzi stąd.

wtorek, 25 stycznia 2011

Paluszki rybne w panierce z kaszy kuskus

Soczyste kawałki ryby ukryte pod złocistą panierką z kaszy kuskus są tym na co miałam ochotę od kilku dni. Nietradycyjna panierka jest pyszna, chrupiąca i wiele lepsza niż ta z bułki tartej. Dodany tymianek i sok z cytryny uwalnia wspaniały aromat podczas smażenia. Przepyszne na ciepło i na zimno, jako danie obiadowe i na kanapkę.
Polecam wszystkim amatorom popularnych ostatnio przekąsek na jeden kęs.

Paluszki rybne w panierce z kaszy kuskus*:
  • 1/2 szklanki kaszy kuskus
  • 1/2 szklanki wrzącego bulionu warzywnego
  • 10 g masła
  • 1 łyżka świeżego tymianku cytrynowego (listeczków), drobno posiekanego
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • sól, pieprz

  • 300 g filetów ryby (u mnie bass morski)
  • mąka
  • 1 jajko, rozmącone
  • olej

Kaszę kuskus wsypuję do miseczki, zalewam wrzącym bulionem, przykrywam szczelnie folą spożywczą i odstawiam na 5 min. Kiedy kasza napęcznieje dodaję do niej masło i dokładnie mieszam. Następnie dodaję tymianek, sok z cytryny oraz sól i pieprz do smaku.
Rybę kroję na paluszki szerokości ok 2 cm, obtaczam w mące, jajku i kaszce kuskus. Na patelni rozgrzewam olej (warstwa ok 1 cm), smażę paluszki na średnim płomieniu ok 3 min z każdej strony. Gotowe paluszki przekładam na ręcznik papierowy aby odsączyć nadmiar tłuszczu.
Podaję z cząsteczkami cytryny.

Smacznego

*Przepis zmieniłam odrobinę i dostosowałam do swoich potrzeb i upodobań, oryginalny znajduje się tu.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Krucho-drożdżowe wywijane bułeczki makowe

Okazało się, że po świętach maku zostało całkiem sporo, dlatego kontynuuję jego wykorzystywanie. Tym razem słodkie nadzienie z ziarenek zawinęłam w krucho drożdżowe ciasto i polałam lukrem. Jak się okazało i tym razem makowe wypieki cieszyły się sporym powodzeniem i zniknęły, chwilę po wyjęciu z piekarnika.
Krucho-drożdżowe wywijane bułeczki makowe:
Nadzienie makowe:
  • 200 g maku, trzykrotnie zmielonego
  • 50 g masła
  • 75 g drobnego brązowego cukru
  • 1 łyżeczka ekstraktu migdałowego
Ciasto:
  • 330 g mąki
  • 25 g cukru pudry
  • 80 g masła
  • 1 jajko
  • 3 łyżki śmietany
  • 1 łyżeczka drożdży instant
  • szczypta soli
Lukier:
  • 4 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżka ciepłej wody
  • rozmącone jajko do posmarowania ciasta
Nadzienie makowe:
Garnek z masłem, cukrem i ekstraktem migdałowym ustawiam na kuchence. Na małym płomieniu rozpuszczam składniki i doprowadzam do wrzenia. Kiedy to nastąpi dodaję mak, mieszam i gotuję 5 min na małym ogniu stale mieszając
Ciasto:
W misce mieszam mąkę, cukier, sól i drożdże, dodaję masło i ucieram między palcami. Jajko mieszam ze śmietaną, dodaję do mąki i zagniatam ciasto.
Ciasto wałkuje na prostokąt o wymiarach 50x30 cm. Wykładam nadzienie makowe i rozsmarowuje je po całej powierzchni rozwałkowanego ciasta. Składam ciasto na na 3 wzdłuż krótszego boku*, kroję ostrym nożem na 10 równych 'kromek'. Każdą 'kromkę' nacinam na środku i przewlekam przez nacięcie jeden brzeg ciasta (tak jak przewleka się faworki/chruściki).
Gotowe bułeczki układam w odstępach na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce, przykrywam lnianą ściereczką i zostawiam do napuszenia na 45 min. Piekę ok 25 min w 180°C. Gotowe bułeczki studzę na kratce kuchennej i polewam lukrem utartym z cukru pudru i wody.
Smacznego
* Ciasto składam tak jak składa się list, dzieląc kartkę na 3 równe części i zaginając jej brzegi do środka.

niedziela, 23 stycznia 2011

Eskalopki z polędwiczek wieprzowych z karmelizowaną cebulą

Delikatne mięso polędwiczek o lekko winnym posmaku w połączeniu ze słodką cebulką stanowi bardzo pyszne połączenie. Wg mojego narzeczonego jest to połączenie idealnie nadające się na zimowy okres, ponieważ jedzenie dużej ilości mięsa i cebuli daje gwarancje posiadania dużej ilości energii i zdrowia.
Ilość cebuli w tym przepisie może odstraszać, ale nie powinna. Podczas obróbki jakiej jest poddawana i dzięki dodatkom traci swoje wszystkie negatywne cechy, a pozostaje z niej to co najlepsze. Miękki, rozpływający się w ustach słodki miąższ, który mogłabym jeść w ilościach niewyobrażalnych.


Eskalopki z polędwiczek wieprzowych z karmelizowaną cebulą:
  • 2 polędwiczki wieprzowe, średniej wielkości pokrojone na 2 cm plastry
  • 3 duże czerwone cebule, obrane i pokrojone w ósemki
  • 4 łyżki masła
  • 2 łyżki brązowego cukru
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • 3-5 łyżek białego wina, wytrawnego
  • oliwa
  • sól, pieprz

Plastry polędwiczek rozbijam delikatnie przy pomocy nadgarstka, oprószam solą i pieprzem i zostawiam na czas przygotowania cebuli.
Głęboką patelnie ustawiam na kuchence, rozpuszczam na niej 2 łyżki masła i dodaję ósemki cebuli. Dokładnie mieszam, przykrywam patelnię pokrywką i duszę cebulę na małym płomieniu ok 15-20 min., mieszając od czasu do czasu. Kiedy cebula jest już miękka i szklista dodaję cukier, smażę stale mieszając ok 3 min., następnie dodaję ocet balsamiczny i odparowuje go ok 1 min. Doprawiam cebulę sola i pieprzem i przekładam do miseczki.
Na tej samej patelni rozgrzewam jedną łyżkę oliwy wraz z pozostałymi 2 łyżkami masła, układam plastry polędwiczek. Smażę je na średnim płomieniu ok 2 min z każdej strony. Kiedy polędwiczki są już lekko rumiane dodaję wino i odparowuję je ok 1 min. Po tym czasie dodaję karmelizowana cebulę, mieszam, przykrywam patelnię pokrywką i duszę na małym płomieniu ok 3-5 min.
Podaje z ziemniakami gotowanymi w całości, albo z chlebem.

Smacznego

Ziemniaki Boulangère

Ziemniaki pieczone w cienkich plasterkach są miłą odmianą dla tradycyjnie podawanych z koperkiem albo purée. Dodatek bulionu nieco zmienia smak warzywa, ale jest to pozytywna zmiana. Mimo iż ziemniaki są pieczone, nie są ciężkostrawne. Przyrządzane w ten sposób są smacznym dodatkiem do ryb, grillowanych i pieczonych mięs. Smakują także po odgrzaniu jako samodzielna przekąska.

Ziemniaki Boulangère*:
  • 800 g ziemniaków w skórkach, umytych i pokrojonych na cienkie plasterki
  • 2 cebule, obranych i pokrojonych na cienkie krążki
  • 180 ml bulionu warzywnego
  • 50 g sera żółtego, startego na tarce o dużym oczku**
  • 1 łyżka masła
  • sól, pieprz

Naczynie żaroodporne smaruję masłem. Układam w nim plasterki ziemniaków i cebuli. Zalewam wszystko wrzącym bulionem, posypuję solą i pieprzem i dokładnie przykrywam naczynie folią aluminiową. Piekę 45 min. w 180°C.
Po tym czasie zdejmuję folie i piekę ok 20 min. aż warzywa się zarumienią. Na sam koniec posypuję ziemniaki serem żółtym i zapiekam ok 10 min. do chwili, w której ser będzie całkowicie rozpuszczony.

Smacznego

*Przepis został zmieniony i dostosowany do moich potrzeb i upodobań. Oryginalny pochodzi z magazynu 'Good food'.
**Ser nie jest jednym ze składników dania w oryginalnym przepisie.

czwartek, 20 stycznia 2011

Klops

Nie wiem czemu, ale w mojej głowie istnieje bardzo wyraźnie wspomnienie z okresu dzieciństwa związane z klopsem. Była to swego rodzaju trauma. Pamiętam, że żadnymi siłami nie można mnie było zmusić abym chociaż go spróbowała. Powodem tego było jajko. Nie mogłam zrozumieć jak znalazło się w mięsie i wyobrażałam sobie, że ktoś po prostu upiekł zwierzątko, które miało jajko w brzuchu, czyt. wcześniej połknęło je w całości.
Na szczęście dorosłam i zrozumiałam jak jajko dostało się do środka pieczeni.
Teraz wręcz nie mogę sobie odmówić grubego plastra klopsu, posmarowanego pastą Marmite i ułożonego na świeżym chlebie – pycha.

Klops*:
  • 900 g mięsa mielonego, pół na pół wieprzowego i wołowego
  • 4 cebule, obrane i posiekane w kosteczkę
  • 4 jajka (1 surowe, rozmącone, 3 ugotowane na pół twardo**, obrane)
  • 3 łyżki kaczego smalcu
  • 75 g bułki tartej
  • 225 g wędzonego boczku bez skóry, pokrojonego na bardzo cienkie plastry
  • 1 łyżeczka sosu Worcestershire
  • sól, pieprz

Na dużą rozgrzana patelnię przekładam smalec, czekam aż się rozpuście. Dodaje cebulę, dokładnie mieszam i smażę na małym płomieniu ok 20 min. Kiedy cebula jest już miękka i lekko przyrumieniona, zdejmuję patelnię z kuchenki i odstawiam na ok 10 min.
Do mięsa dodaję sos Worcestershire, sól i pieprz cebulę i dokładnie mieszam. Następnie dodaję rozmącone jajko i ponownie mieszam. Na końcu dodaję bułkę tartą, mieszam.
Gotową masę mięsną dziele na pół. Z jednej połowy, na wysmarowanej oliwą blaszce, formuję rynienkę w której układam ugotowane jajka. Drugą połowę układam na jajka i dokładnie obciskam, aby zlepić wszystkie dziury. Formuje mięso na kształt bochenka chleba. Kiedy klops jest już uformowany obkładam go dokładnie plastrami wędzonego boczku, wsuwając jego końce pod spód aby nie zawinęły się w trakcie pieczenia.
Piekę ok 1 h w 200°C, do momentu w którym wypływające z mięsa soki są przeźroczyste. Po upieczeniu odstawiam na ok 15 min, przestygnięty klops łatwiej się kroi.

Smacznego

* Przepis zmieniłam i dostosowałam do swoich potrzeb i upodobań. Inspiracja: przepis na 'Klops mamy Eda' z książki Nigelli Lawson pt. „Kuchnia – przepisy z serca domu”
** Jajka wkładam do garnka z osoloną, zimą wodą, gotuje ok 5-6 min od momentu, w którym woda zaczyna wrzeć. Odcedzam i hartuję zimną wodą.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Hamentaszen

… nazywane też Uszami Hamana. Przepis na słodkie ciasteczka-bułeczki pochodzi z tradycyjnej kuchni żydowskiej. Razem z przepisem na chałkę zajmuje ex aequo pierwsze miejsce, na liście moich ulubionych przepisów na wypieki kuchni Bliskiego Wschodu.
Ciasteczka-bułeczki okazały się idealnym zastosowaniem dla pozostałego, po świątecznych wypiekach, maku. Tak bardzo posmakowały wszystkim domownikom, że zniknęły zanim jeszcze zdążyły porządnie ostygnąć.

Hamentaszen*:

Ciasto:
  • 100 ml mleka
  • 1 jajko
  • 250 g mąki
  • 25 g cukru pudru
  • 25 g masła, stopionego i ostudzonego
  • 1 łyżeczka drożdży instant
  • szczypta soli

Masa makowa:
  • 50 g mielonego maku
  • 30 gram masła
  • 25 g mielonych migdałów
  • 2 łyżki miodu
  • 2 krople aromatu pomarańczowego

  • jajko, rozmącone z łyżką mleka

Ciasto:
W misce mieszam mleko, jajko i drożdże. Dodaję mąkę wymieszaną z cukrem i szczyptą soli i dokładnie mieszam wszystkie składniki. Na końcu dodaję masło i zagniatam ciasto. Wyrobione ciasto przykrywam lnianą ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na ok 1 h do wyrośnięcia.

Masa makowa:
W garnuszku umieszczam masło, migdały, miód i na malutkim płomieniu doprowadzam składniki do wrzenia. Kiedy to nastąpi dodaję mak i gotuję ok 5 min ciągle mieszając. Na sam konie dodaję aromat pomarańczowy i dokładnie mieszam.

Wyrośnięte ciasto przekładam na oprószony mąka blat i wałkuję na grubość ok pól cm. Wykrawam szklanką koła i nakładam na nie ok 1 niepełnej łyżeczki nadzienie. Sklejam ciasto łapiąc je z trzech stron, tak aby powstał kształt trójkąta.
Gotowe 'uszy' przekładam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, przykrywam ściereczką i odstawiam do napuszenia na ok 30 min.
Po tym czasie smaruję ciasto rozmąconym jajkiem i piekę ok 15-20 min w 180°C. Upieczone ciasteczka-bułeczki studzę na kratce kuchennej.

Smacznego

Przepis zmieniłam odrobinę i dostosowałam do swoich potrzeb i upodobań, oryginalny znajduje się tu.

sobota, 15 stycznia 2011

Wietnamska zupa makaronowa z wieprzowiny

Bardzo cenię sobie i lubię kuchnie Dalekiego Wschodu. Potrawy wywodzące się z tamtych rejonów są lekkie, ale za razem sycące, ich skład potrafi zaskoczyć, ale zawsze pozytywnie. Często, gotując w domu, sięgam po przepisy na dania orientalne. Osiągnięcie oryginalny smaku potrawy bywa czasami trudne , ale nie w tym przypadku. Składniki zupy są dobrane idealnie. Komponują się ze sobą i uzupełniają, przez co zupa jest niezwykle smaczna i zaspokaja potrzeby moich kubków smakowych w 100%.

Wietnamska zupa makaronowa z wieprzowiny*:

  • 275 g schabu (u mnie polędwiczki), pokrojonego na cienkie paseczki
  • 2 łyżki soku z limonki
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki sosu rybnego
  • ½ łyżeczki słodkiej papryki w proszku
  • 1 łyżka oliwy czosnkowej
  • 6 cienkich dymek, pokrojonych w cienkie plasterki
  • 1 łyżka świeżego imbiru, posiekanego
  • 1 litr bulionu drobiowego
  • 300 g kiełków fasoli
  • 175 g młodej kapusty pak choi, porozdzieranej na kawałki
  • 2 łyżeczki papryczki chili, posiekanej
  • 250 g makaronu ramen

Makaron gotuję wg przepisu na opakowaniu i hartuję go zimną wodą.
W misce (nie metalowej) mieszam sok z limonki, sos sojowy, sos rybny i słodką paprykę. Dodaję pokrojony schab, dokładnie mieszam i marynuję max 15 min.
W woku rozgrzewam oliwę, dodaję dymkę i imbir, smażę ok 1 min. Następnie dodaję mięso wraz z całą marynatą i smażę cały czas mieszając ok 2 min. Po tym czasie dodaję bulion drobiowy i doprowadzam całość do wrzenia. Na końcu dodaje kapustę pak choi, kiełki i jeżeli zupa jest zbyt gęsta ok 125 ml wrzącej wody. Gotuję wszystko ok 1 min.
Do misek nakładam makaron, mięso i warzywa, posypuję papryczką chili i zalewam bulionem

Smacznego

* Przepis pochodzi z książki Nigelli Lawson „Kuchnia-przepisy z serca domu”

środa, 12 stycznia 2011

Barszcz ukraiński

Zupa, która powstała podczas improwizacji. Narzeczony poprosił mnie o barszcz ukraiński taki z fasolą 'pięknym Jasiem' i białą kapustą. W moim rodzinnym domu tą zupę robi się z brukselkami i fasolką w strączkach, więc do końca nie wiedziałam co, jak i z czym. Poszukałam trochę w internecie, poczytałam i ugotowałam zupę, którą od jakiegoś czasu pojawia się na naszym stole przynajmniej raz w miesiącu, ponieważ 'jest najlepsza':)

Barszcz ukraiński:
  • 2 litry bulionu drobiowego
  • 1 szklanka fasoli 'piękny Jaś'
  • 1 cebula, obrana, pokrojona w kostkę i podsmażona na złoto
  • 2 duże buraki, obrane i pokrojone w kostkę
  • 2 marchewki, obrane i pokrojone w kostkę
  • 1/4 główki białej kapusty drobno posiekanej
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • śmietanka do zup i sosów
  • sok wyciśnięty z 1/2 cytryny
  • 3 ziarenka ziela angielskiego, 1 duży liść laurowy
  • sól, pieprz

Dzień wcześniej:
Fasolę wsypuję do garnka, zalewam 3 szklankami zimnej wody i zostawiam na noc aby napęczniała.

W dniu gotowania:
Fasolę gotuję do miękkości w tej samej wodzie, w której się moczyła. Kiedy fasola jest już miękka odcedzam ja na sitku zachowując 1 szklankę wody z gotowania.
Do bulionu wrzucam ziele angielskie, liść laurowy, buraczki, marchewkę i kapustę. Doprowadzam do wrzenia i gotuję na średnim ogniu ok 15 min. Dodaję cebulę, ugotowaną fasolę, wodę z gotowania fasoli i koncentrat pomidorowy, gotuję do 20 min. Pod koniec gotowania doprawiam zupę sokiem z cytryny, solą i pieprzem. Podaję z odrobiną śmietanki do zup i sosów.

Smacznego

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Makaroniki pistacjowe

Kiedy byłam w Paryżu, podczas spaceru przy alei Champs Elysées moją uwagę przykuła piękna witryna salonu Ladurée, pełna kolorowych makaroników i eleganckich pudełeczek kryjących słodkości. Niestety z powodu braku czasu nie miałam możliwości wstąpienia i skosztowania tych pyszności.
Jak się okazało aby spróbować oryginalnych makaroników nie trzeba jechać do Francji. Można je kupić w londyńskim Harrods'ie, tam też zamierzam się udać w najbliższym czasie.
Tymczasem postanowiłam sama upiec makaroniki pistacjowe, które wyszły pyszne i całkiem ładne:)

Makaroniki pistacjowe:

Makaroniki*:
  • 3 białka jajek, które stały min 3-4 dni w lodówce
  • 125 g mąki migdałowej
  • 210 g cukru pudru
  • 30 g drobnego cukru
  • 1 łyżka zielonego barwnika spożywczego w płynie

Krem pistacjowy**:
  • 150 g śmietany kremówki 36%
  • 150 g białej czekolady
  • 23 g kremu pistacjowego (23 g mielonych niesolonych pistacji zmiksowany z ½ łyżką masła)
  • 23 g zmielonych niesolonych pistacji
  • 2 krople ekstraktu z migdałów

Makaroniki:
Mielone migdały mieszam z cukrem pudrem i przesiewam przez sito aby pozbyć się większych grudek. Białka ubijam z jedną łyżką drobnego cukru, do momentu, w którym mikser zaczyna zostawiać ślady w pianie. Wsypuję resztę cukru i miksuję ok 5 min. Dodaję migdały wymieszane z cukrem pudrem i barwnik, dokładnie mieszam na wysokich obrotach do chwili, w której masa nabierze jednolitego koloru. Masę białkową przekładam do rękawa cukierniczego zakończonego dużą okrągłą końcówką. Na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce formuję małe krążki (ok 2 cm średnicy) w sporych odległościach. Zostawiam do przesuszenia na ok 1 h***.
Makaroniki piekę ok 15-20 min (w zależności od wielkości) w 150°C z lekko uchylonymi drzwiczkami piekarnika (ponieważ nie posiadam funkcji termoobiegu). Upieczone makaroniki przekładam na kratkę kuchenną do czasu całkowitego ostudzenia****.

Krem pistacjowy:
Kremówkę przelewam do garnka i na średnim płomieniu doprowadzam do wrzenia. Kiedy to nastąpi zdejmuję garnek z kuchenki i przelewam kremówkę do miski. Czekoladę rozpuszczam w kąpieli wodnej i powoli dodaję do kremówki intensywnie mieszając. Następnie dodaję krem pistacjowy, zmielone pistacje, ekstrakt z migdałów i ucieram ok 5 min. Kiedy krem jest gotowy dokładnie przykrywam go folią i chowam na min 2 h do lodówki.
Po tym czasie przekładam ostygnięte makaroniki kremem pistacjowym i chowam je do lodówki na min 24h. Na 2 h przed podaniem wyjmuję je z lodówki.


Smacznego

* Przepis na makaroniki pochodzi stąd.
** Przepis na krem pistacjowy pochodzi stąd.
*** Dzięki suszeniu makaroników przed pieczeniem, podczas niego uzyskuje się efekt charakterystycznej koronki wokół makaronika.
**** Aby ułatwić sobie zdejmowanie makaroników z papieru należy między blaszkę, a papier wlać odrobinę zimnej wody. Nie za dużo, by nie zamoczyć ciasteczek.

niedziela, 9 stycznia 2011

Pieczeń wieprzowa z cebulą i ziemniakami pieczonymi w occie balsamicznym

Kiedy nachodzi mnie ochota na kawał mięcha, najczęściej sięgam po pieczony schab. Aromatyczna, soczysta pieczeń z rozmarynem jest moją ulubioną. Mogę jeść ją bez żadnych dodatków, jedynie polaną sosem własnym. Najlepiej smakuje jednak w duecie z ziemniakami pieczonymi w occie balsamicznym*. Idealnie nadaje się na rodzinny, niedzielny obiad.

Pieczeń wieprzowa z cebulą i ziemniakami pieczonymi w occie balsamicznym:

Pieczeń rozmarynowa:
  • 1.5 kg schabu bez kości
  • 1 czubata łyżka świeżych igiełek rozmarynu, drobno posiekanych
  • 2 łyżki mielonych nasion kopru włoskiego
  • 6 ząbków czosnku
  • 1 czerwona cebula, obrana i pokrojona na ćwiartki
  • 2 łodygi selera naciowego, posiekane
  • 4 listki laurowe
  • 2 łyżki oliwy
  • 2 łyżki masła
  • sól i pieprz

Ziemniaki pieczone w occie balsamicznym:
  • 1.5 kg ziemniaków, oranych i pokrojonych wzdłuż na ćwiartki
  • 200 g masła
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 czubata łyżka świeżych igiełek rozmarynu, drobno posiekanych
  • 11 ząbków czosnku, obranych i zmiażdżonych**
  • 5 czerwonych cebul obranych i pokrojonych na ćwiartki
  • 350 ml octu balsamicznego
  • sól i pieprz

Pieczeń:
Schab myję, osuszam na ręczniku papierowym, nacinam tłuszcz w kratkę. Posypuję je obficie solą, pieprzem i posiekanym rozmarynem, dokładnie wcieram przyprawy w mięso. Na kuchence ustawiam brytfankę, na średnim płomieniu rozgrzewam na niej oliwę i masło. Wkładam mięso i dokładnie obsmażam z każdej strony. Kiedy mięso jest już zarumienione zdejmuję brytfankę z kuchenki, dodaję czosnek, cebulę i seler naciowy. Przykrywam naczynie pokrywką, albo folią aluminiową i wstawiam do nagrzanego piekarnika na dolną półkę. Piekę ok 2 h w 200°C.

Ziemniaki:
Na kuchence ustawiam duża blachę do pieczenia. Na dużym, ale nie największym płomieniu rozgrzewam oliwę i masło, dodaję rozmaryn i czosnek i smażę ok pół minuty. Następnie dodaje ziemniaki i dokładnie mieszam aby pokryły się tłuszczem. Dodaję cebule i wlewam ocet balsamiczny, doprawiam solą i pieprzem, gotuje ok 5 min, aby ocet częściowo odparował. Zdejmuję blachę z kuchenki i wstawiam do piekarnika na górną półkę. Piekę ok 1 h w 200°C, w połowie pieczenia dokładnie mieszam ziemniaki aby równo się przyrumieniły.

Smacznego

* Przepis na pieczeń i ziemniaki pochodzi z książki „Jamie Oliver w domu”
** Obrany czosnek należy nacisnąć bokiem noża, nie przeciskać przez praskę i nie siekać.

czwartek, 6 stycznia 2011

Weneckie ciasto marchewkowe

Wczoraj wypróbowałam kolejny przepis Nigelli*. Tym razem padło na migdałowo-marchewkowe ciasto z delikatną, prawie niewyczuwalną, nutką gałki muszkatołowej. Ciasto jest dobre, jednak nie do końca w moim guście, trochę ciężkie i tłustawe. Myślę jednak, że mimo wszystko znajdzie wielu amatorów.

Weneckie ciasto marchewkowe**:
  • 3 łyżki orzeszków piniowych
  • 2 średnie marchewki (220g - 250g)
  • 75g sułtanek
  • 60ml rumu
  • 150g cukru pudru
  • 125ml zwykłej oliwy
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 3 jajka
  • 250g mielonych migdałów
  • 1/2 łyżeczki tartej gałki muszkatołowej
  • drobno starta skórka i sok z 1/2 cytryny
Orzeszki piniowe prażę na suchej patelni.
Marchewkę ścieram na tarce o dużym oczku, przekładam na ręcznik papierowy i zwijam w rulon aby odsączyć nadmiar soku.
Rodzynki umieszczam w garnuszku, zalewam rumem, ustawiam na kuchence i na małym ogniu doprowadzam do wrzenia. Gotuję ok 3 minut.
Oliwę ubijam z cukrem pudrem, kiedy masa jest już kremowa i puszysta dodaję ekstrakt waniliowy i jajka. Ubijam do momentu, w którym masa stanie się jednolita. Dodaję mielone migdały, gałkę muszkatołowa, startą marchewkę, rodzynki razem z rumem, w którym się gotowały i sok z cytryny wraz z otarta skórką. Mieszam wszystko dokładnie i przelewam masę do wyłożonej papierem do pieczenia i posmarowanej oliwą (boki) tortownicy. Wierzch ciasta wygładzam i posypuję orzeszkami piniowymi. Piekę ok 30-40 min w 180°C. Ciasto powinno lekko urosnąć i przyrumienić się na wierzchu. Po wyjęciu z piekarnika zostawiam ciasto na ok 15 min w formie, po tym czasie wyjmuję i studzę na kratce kuchennej.

Smacznego

* Przepis pochodzi z książki Nigelli Lawson „Kuchnia-przepisy z serca domu”
**Nigella proponuje podawać ciasto z kremem z serka mascarpone (250 g) utartego z 2 łyżkami cukru pudru i 2 łyżkami rumu.

wtorek, 4 stycznia 2011

Crème brûlée

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym deserze pomyślałam, że zapewne jakąś część swojego fenomenu zawdzięcza trudnemu procesowi przygotowania oraz wysokiemu kosztowi produktów. Jak się okazało deser jest tani i wręcz banalnie prosty w przygotowaniu.
Delikatny, rozpływający się w ustach waniliowy krem ukryty pod twarda skorupka karmelizowanego cukru  podbił moje i nie tylko moje podniebienie.

Crème brûlée:
500 ml śmietany kremówki 36%
1 laska wanilii
6 żółtek jajek
6 łyżek cukru pudru
6 łyżek cukru brązowego

Laskę wanilii rozcinam na pół, ściągam z niej nasiona*, które umieszczam w garnku, do którego następnie wlewam kremówkę. Doprowadzam ją do wrzenia, kiedy tylko to nastąpi zdejmuję garnek z kuchenki i odstawiam do ostygnięcia.
Żółtka ucieram do białości z cukrem pudrem (robię to przy pomocy łyżki, nie mikserem aby nie ubić masy). Do utartych żółtek dodaję ostudzoną kremówkę i dokładnie mieszam. Gotową masę przelewam przez sitko do kokilek (ramekinów). Wypełnione foremki ustawiam w dużej blaszce do pieczenia i wlewam do niej wrzącą wodę, do 3/4 wysokości foremek . Piekę ok 30 min w 160°C.
Upieczony krem studzę i chłodzę w lodówce przez min 4 h.
Tuż przed podaniem delikatnie osuszam wierzch kremu ręcznikiem papierowym, posypuje go brązowym cukrem który szybko karmelizuje przy pomocy specjalnego gazowego palnika**
.
Smacznego

* Łupinkę laski wanilii można wykorzystać do zrobienia domowego cukru waniliowego.
** Karmelizować cukier można też w kuchence posiadającej funkcje grilla. Foremki z kremem należy ustawić na blaszce, obłożyć je dużą ilością kostek lodu (aby krem się nie ogrzał) i wstawić pod nagrzany grill na kilkanaście sekund (cukier może zacząć się przypalać nawet już po 15 sekundach).

niedziela, 2 stycznia 2011

Pieczone kacze udka z ziemniakami

Spośród wszystkich gatunków mięs, drób jest moim ulubionymi. Jest najłatwiejszy do przygotowania, nie potrzebuje wiele uwagi podczas pieczenia/gotowania i zawsze dobrze smakuje.
Ostatnio coraz częściej sięgam po ptactwo inne niż kurczaki. Na noworoczny obiad wybrałam kaczkę, a dokładnie kacze udka. Soczyste, delikatne i aromatyczne mięso bardzo mi smakowało i wcale nie było tak tłuste jak się tego spodziewałam (czasem nie warto słuchać innych tylko spróbować).

Pieczone kacze udka z ziemniakami*:

  • 2 kacze udka
  • 0.5 kg ziemniaków
  • kilka gałązek świeżego tymianku
  • oliwa
  • sól, pieprz

Ziemniaki obieram i kroję w kostkę o boku 2 cm.
Kacze udka myję i osuszam na papierowym ręczniku. Na rozgrzaną patelnie wlewam odrobinę oliwy i podsmażam udka skórką do dołu do momentu aż się zarumieni. Kiedy to nastąpi zdejmuję patelnie z palnika i przewracam udka na drugą stronę (zostawiam je na patelni do momentu kiedy tłuszcz przestanie skwierczeć). Po tym czasie przekładam udka do brytfanki albo naczynia żaroodpornego, wokół nich rozkładam pokrojone ziemniaki i gałązki tymianku. Doprawiam sola i pieprzem. Piekę 2 h w 200°C.

Smacznego

* Przepis pochodzi z książki Nigelli Lawson „Kuchnia-przepisy z serca domu”

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...