środa, 10 kwietnia 2013

Szwedzkie ciasteczka żytnie

Ciasteczka cą dobre na wszystko...
A cała miska zdrowych, żytnich ciasteczek to już w ogóle cała masa dobroci, radości i ukojenia.
Lekko słodkie, popijane ciepłym mlekiem wyleczą z wszystkich zmartwień, nastroją pozytywnie i dadzą siły na chwil kilka.

Szwedzkie ciasteczka żytnie (ok 60 szt)*:
  • 1 szklanka mąki żytniej
  • 1 szklanka mąki pełnoziarnistej lub mąki orkiszowej
  • ½ łyżeczki soli
  • ½ szklanki kremowego serka typy Philadelphia
  • ½ szklanki miękkiego masła
  • ½ szklanki brązowego cukru

  • 1 jajko, rozmącone z odrobiną wody
  • cukier demerara do posypania ciasteczek

W misce mieszam obie maki i sól.
I drugiej misce umieszczam ser, masło i cukier, miksuję całość mikserem do czasu uzyskania jasnej i puszystej masy. Następnie dodaję mąki, miksuję do czasu całkowitego połączenia się składników.
Gotowe ciasto zagniatam w kule, owijam w folię spożywczą i wkładam do lodówki na ok 1 h.
Schłodzone ciasto wałkuję na blacie oprószonym mąką na grubość ok 3-4 mm. Przy pomocy wycinaczki do ciastek (o średnicy ok 5 cm) wycinam z rozwałkowanego ciasta ciasteczka, przekładam je na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Każde ciasteczko smaruję rozmąconym jajkiem i posypuję odrobiną cukru.
Piekę w 180 st ok 7-9 min do czasu aż brzegi ciastek zaczną się lekko rumienić. Upieczone ciasteczka studzę na kratce kuchennej.

Smacznego

* Przepis lekko zmieniłam i dostosowałam do swoich potrzeb i upodobań. Oryginalny pochodzi stąd.

sobota, 6 kwietnia 2013

Tacos z salsą z pomidorów, awokado i papryki serwowane z chorizo i grillowanymi krewetkami

Od samego rana słońce zagląda nam do okien. Zachęceni tą wspaniała pogodą wybraliśmy się na spacer, a po spacerze oczywiście naszła nas ochota na jakąś przekąskę.
Pogoda nie nastraja do ciężkich, typowo obiadowych dań. Zdecydowaliśmy się na w lekkie, wiosenno-letnie pyszności.
Kukurydziane skorupki taco wypełniliśmy świeżą sałatą, salsą z pomidorów, awokado i papryki. Wersja męska, czyli mężowska, zawierała dodatkowo kawałki podsmażonego chorizo. Całości asystowały grillowane krewetki.
Było zachwycająco przepysznie.

Tacos z salsą z pomidorów, awokado i papryki serwowane z chorizo i grillowanymi krewetkami:
Krewetki:
  • 200 g surowych krewetek królewskich
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka posiekanej kolendry
  • 1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
  • ¼ łyżeczki pieprzu kajeńskiego
  • sól i pieprz

Salsa:
  • ½ czerwonej papryki, pokrojonej w kostkę
  • ½ żółtej papryki, pokrojonej w kostkę
  • 10 pomidorków koktajlowych, pokrojonych na ćwiartki
  • 1 awokado, obrane i pokrojone w kostkę
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • sól, pieprz

  • 1 pałka kiełbasy chorizo (ok 20 cm) pokrojona w kostkę i podsmażona na chrupko na suchej patelni
  • kilka liści sałaty porwanej na kawałki
  • 8 szt. taco

W misce mieszam oliwę z oliwek, sok z cytryny, kolendrę, czosnek, pieprz kajeński oraz po szczypcie soli i pieprzu. Dodaje krewetki, dokładnie obtaczam je w marynacie. Miskę przykrywam folia spożywcza, wstawiam do lodówki na ok 30 min.
Zamarynowane krewetki nabijam na patyki do szaszłyków (ok 5 krewetek na 1 patyk). Gotowe szaszłyki grilluje na rozgrzanej żeliwnej patelni grillowej ok 2-3 min z obu stron. Gotowe krewetki zdejmuje w patelni i przekładam na talerz.

W między czasie kiedy krewetki się marynują przygotowuję salsę. W misce mieszam wszystkie składniki salsy, doprawiam do smaku solą i pieprzem.

Do każdego taco nakładam kilka kawałków liści sałaty, na to ok 1 dużej łyżki salsy oraz kilka kawałków podsmażonego chorizo. Nadziane taco podaję w towarzystwie grillowanych krewetek.

Smacznego


piątek, 5 kwietnia 2013

Tagliatelle Carbonara

Błądząc między sklepowymi półkami naszła mnie ochota na makron. Jako, że była już pora obiadowa, a chęci do robienia czegokolwiek były niezbyt duże, zdecydowałam się na łatwe i szybkie danie. Tagliatelle Carbonara.
7mio składnikowe danie, do przygotowania z ok 15 min, a może u krócej. W wersji oryginalnej bez dodatku śmietanki. Idealne danie na miły obiad we dwoje … szkoda, że mój Mąż pracuje do późna ...

Tagliatelle Carbonara*:
  • 25 g masła
  • 100 br boczku pancetta, pokrojonego w kostkę
  • 1 ząbek czosnku
  • 350 g makaronu tagliatelle
  • 2 jajka, rozmącone
  • 40 g parmezany, tartego
  • 40 g sera pecorino, tartego
  • świeżo mielony pieprz

W dużej patelni rozpuszczam masło. Dodaję pancette i czosnek, smażę do momentu aż czosnek stanie się brązowy. Zarumieniony czosnek zdejmuję z patelni.
W między czasie gotuję makaron wg przepisu na opakowaniu, odcedzam, nie przelewam zimną wodą.
Ugotowany makaron dodaję do podsmażonej pancetty, zdejmuję patelnie z kuchenki i natychmiast dodaję jajka, połowę parmezanu i połowę sera pecorino, mieszam całość bardzo dokładnie do momentu aż jajka pokryją makaron. Następnie dodaję resztę sera, mieszam, doprawiam całośc do smaku pieprzem.
Podaję natychmiast.

Smacznego

* Przepis pochodzi z książki wyd. Phaidon pt. 'The Silver Spoon'.

środa, 3 kwietnia 2013

Paje wołowe z cebulką i piwem Guinness

Mięso, czekałam na nie 40 dni i w końcu kiedy je dopadłam to ... zajadałam aż uszy mi się trzęsły. Tak muszę przyznać jestem strasznym mięsożercą. Mimo całego mojego zamiłowania do warzyw i dań bezmięsnych, otwarcie muszę przyznać, że bez mięsa żyć nie umiem.
Ostatnio na tapecie moich mięsnych przysmaków jest wołowina. Staram się wprowadzić ja do swojego jadłospisu na stałe, wycofując częściowo wieprzowinę i drób.
Najbardziej gustuję w wołowinie duszonej, często więc sięgam po przepisu na różne paje, ew boeuf bourguignon.
Tym razem zdecydowałam się na wołowy pai z dodatkiem cebulki, słodkich marchewek i ciemnego piwa Guinness, które jak się okazało nie jest mocno wyczuwalne w smaku.
Delikatne mięso, ukryte pod warstwą pysznego kruchego ciasta zagniecionego z dodatkiem kwaśnej śmietany, po dość długiej obróbce termicznej dosłownie rozpada się u ustach.
Polecam mięsożercom:)

Paje wołowe z cebulką i piwem Guinness (porcja dla 6-8 os.):
  • 100 ml oliwy z oliwek
  • 5 cebul, obranych, posiekanych w piórka
  • 4 ząbki czosnku, obrane i przeciśnięte przez praskę
  • 4 gałązki świeżego tymianku
  • 2 liście laurowe
  • 2 łyżki mąki
  • 1.5 g wołowiny (użyłam karkówki), pokrojonej w 5 cm kostkę
  • 1 marchewka, pokrojona w grube plastry
  • 440 ml piwa Guinness
  • 1 l bulionu wołowego
  • sól, pieprz

  • 100 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
  • 125 g mąki
  • ¼ szklanki kwaśnej śmietany

  • 1 jajko, rozmącone


W dużym garnku żeliwnym (lub takim, w którym można piec w piekarniku) rozgrzewam 40 ml oliwy z oliwek. Dodaję cebulę, czosnek i tymianek, smażę wszystko, mieszając od czasu do czasu, na bardzo małym płomieniu przez ok 40 min, do czasu aż cebula stanie się szklista. Następnie zwiększam płomień pod garnkiem, dodaje liście laurowe i smażę całość jeszcze ok 2 min do czasu aż cebula nabierze złotego koloru. Dodaje mąkę, dokładnie mieszam i smażę ok 3 min. Odstawiam ganek na bok.
Na dużej patelni rozgrzewam resztę oliwy, dodaję wołowinę, która wcześniej oprószyłam solą i pieprzem. Obsmażam mięso z każdej strony na złoty kolor. Następnie dodaję marchewkę, smażę ok 5-6 min do czasu aż się zarumieni.
Do patelni z mięsem wlewam piwo, doprowadzam do wrzenia, gotuję ok 5 min. Podduszone w piwie mięso przekładam do garnka z cebulą, dokładnie mieszam.
Dolewam do garnka bulion wołowy, taką ilość aby przykrył mięso.
Wstawiam całość do piekarnika.
Piekę w 180 st ok 2.5 h. Upieczone mięso odstawiam do ostygnięcia.

Kiedy całość ostygnie, wyjmuję z sosu kawałki mięsa i marchewki, kroję wszystko w 1 cm kostkę, wrzucam z powrotem do sosu, mieszam.
Gotowe nadzienie przekładam do naczyń (ramekinów) w których będę je zapiekać pod przykryciem z ciasta (farsz można zapiec również w jednym większym naczyniu).

W misce umieszczam mąkę i masło, ucieram między palcami do czasu otrzymania kruszonki. Następnie dodaje śmietanę, zagniatam szybko gładkie ciasto.
Zagniecione ciasto owijam w folię spożywcza i wkładam do lodówki na ok 20 min.
Schłodzone ciasto rozwałkowuję na blacie, oprószonym mąką, na grubość ok 3-5 mm. Z rozwałkowanego ciasta wycinam okręgi większe od średnicy naczyń w których będę zapiekać paje.
Przykrywam ciastem ramekiny wypełnione farszem, dociskam ciasto do brzegów naczynia. Na środku każdego paja robię małe nacięcie, następnie smaruje wierzch ciasta rozmąconym jajkiem.
Piekę w 180 st ok 15-20 min, do czasu aż ciasto się zarumieni.
Gotowe paje podaję z pieczonymi pomidorkami koktajlowymi.

Smacznego

* Przepis pochodzi z programu 'Master Chef' (III edycja australijska)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Sernik kajmakowy

Święta, święta, a po świętach pozostały najedzone brzuchy i ostatni kawałek sernika. Sernika, który zachwycił wszystkich kombinacją smaków, połączeniem słonego i słodkiego, karmelowym kolorem, niezwykłą delikatnością i tym, że rozpływa się w ustach.
Genialny przepis na rewelacyjny sernik, z którego powtórka już wkrótce:)

Sernik kajmakowy*:
Spód:
  • 50 g solonych orzeszków (,np fistaszków)
  • 80 g ciastek kruchych (,np digestive)
  • 30 g masła
  • 1 łyżka cukru

Masa serowa:
  • 50 g masła
  • 100 g cukru
  • 230 g masy kajmakowej
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 600 g sera białego, trzykrotnie zmielonego
  • 3 jajka
  • 1 łyżka mąki

Polewa:
  • 170 g masy kajmakowej
  • 3 łyżki mleka
  • 2 łyżeczki masła

  • prażone płatki migdałowe do posypania sernika

Wszystkie składniki na spód sernika umieszczam w misie blendera z ostrzami, miele wszystko razem do czasu uzyskania kruszonki. Wykładam spód tortownicy o śr. 23 cm.
Piekę w 190 st ok 12 min.

W dużej misce ucieram masło z cukrem. Dodaję masę kajmakową i ekstrakt waniliowy, ucieram całość na gładką masę. Następnie dodaję po po jednym jajka i stopniowo ser. Na koniec wsypuję mąkę i dokładnie mieszam.
Gotową masę wlewam na podpieczony skód.
Piekę w 180 st ok 45-50 min. W razie gdyby sernik zbyt mocno się rumienił, po ok 30 min pieczeniach przykrywam do folią aluminiową.
Upieczony sernik, studzę w formie na kratce kuchennej.

W rondelku umieszczam masę kajmakową i mleko, podgrzewam całość, stale mieszając, do czasu aż masa stanie się bardzo płynna. Następnie dodaję masło, mieszam bardzo dokładnie.
Gotową polewą polewam ostudzony sernik, wierzch polewy posypuję prażonymi migdałami.

Smacznego

* Przepis pochodzi stąd.

sobota, 30 marca 2013

Wesołego Alleluja!

Wszystkim czytelnikom mojego bloga pragnę życzyć 
zdrowych, spokojych, spędzonych w rodzinnym gronie Świąt.
Żółtego kurczaczka, smacznego jajeczka i mokrego śmingusa dyngusa:)

Wesołych Świąt! 
Kasia S. 

Żurek

Nareszcie, pomiędzy sernikiem kajmakowym a pajem wołowym znalazłam czas na napisanie przepisu na żurek.
Pomijając wstęp i inne bla bla bla, zapraszam na pyszny wielkanocny żurek:)

Żurek:
  • 150 g kiełbasy myśliwskiej lub ugotowanej białej kiełbasy, pokrojonej w kosteczkę
  • 1,2 l bulionu warzywnego
  • 3 ziarenka ziela angielskie
  • 1 liści laurowy
  • 1 ząbek czosnku, obrany i lekko zmiażdżony
  • 2 łyżeczki białego chrzanu
  • 1 łyżka majeranku
  • sól, biały pieprz

  • ok 2 łyżek śmietany
  • 4 jajka ugotowane na twardo, pokrojone na ćwiartki

W dużym garnku rozgrzewam 2 łyżki oleju. Dodaję pokrojoną kiełbasę, smażę na rumiano złoty kolor. Następnie dodaję bulion, ziele angielskie, liście laurowe i czosnek. Doprowadzam całość do wrzenia, gotuję ok 4-5 min. Kolejno dolewam dokładnie wymieszany zakwas, mieszam zupę dokładnie, ponownie doprowadzam do wrzenia, gotuję ok 2-3 min. Dodaję chrzan, majeranek, doprawiam całość do smaku solą i pieprzem.
Tuż przed podaniem zabielam zupę śmietana.
Podaję z ćwiartkami jajek ugotowanych na twardo.

Smacznego

piątek, 29 marca 2013

Tarta z musem czekoladowym i karmelizowanymi pomarańczami

Tegoroczna Wielkanoc w moim domu upłynie pod znakiem dwóch tart i sernika kajmakowego.
Nie będzie mazurków, nie będzie ciasteczek cytrynowych, paschy itd. będzie zupełnie inaczej niż co roku, prawie zupełnie nietradycyjnie.
Dzisiejsza tarta czekoladowa, przygotowana wspólnie z mężem, o wspaniałym aromacie pomarańczy jest bogata w czekoladowy smak. Wypełniona delikatnym ale intensywnym w smaku musem na jednym z lepszych spodów jakie miała okazję jeść. Pokryta karmelizowanymi segmentami miąższu pomarańczy (które mój maż dzielnie wykrawał spomiędzy białych błonek, za co mu bardzo dziękuję) smakuje wybornie.
Polecam baaaaaaaardzo!

Tarta z musem czekoladowym i karmelizowanymi pomarańczami*:
Ciasto:
  • 100 g mąki
  • 70 g kakao
  • 20 g mielonych migdałów
  • 60 g cukru pudru
  • 90 g zimnego masła
  • 1 żółtko

Czekoladowy mus:
  • 275 g gorzkiej czekolady, połamanej na kawałeczki
  • 140 g masła, posiekanego
  • 2 jajka
  • 3 żółtka
  • 110 g cukru
  • skórka otarta z 1 pomarańczy

Karmelizowane pomarańcze:
  • 110 g cukru
  • 100 ml soku z pomarańczy
  • segmenty miąższu wykrojone z 3 pomarańczy


Ciasto
W misce mieszam mąkę, kakao, mielone migdały i cukier puder. Dodaje masło, ucieram całość między palcami do czasu uzyskania kruszonki. Następnie dodaję żółtko, szybko zagniatam gładkie ciasto.
Gotowe ciasto zawijam w folę spożywczą, wkładam do lodówki na ok 30 min.
Po tym czasie wyjmuję ciasto z lodówki, wyklejam nim okrągłą formę do tart o średnicy 23 cm. Formę wklejoną ciastek wstawiam do zamrażalnika na 15 min.
Schłodzony spód piekę w 180 st prze 10 min z obciążeniem i kolejne 10 min po zdjęciu obciążenia. Upieczony spód odstawiam do lekkiego przestudzenia, na ok 10 min.

Czekoladowy mus
Czekoladę i masło umieszczam w misce. Miskę umieszczam na garnku z gotującą się wodą, podgrzewam do czasu aż składniki całkowicie się rozpuszczą. Rozpuszczoną masę czekoladową odstawiam do lekkiego przestudzenia.
W międzyczasie w drugiej misce umieszczam jajka, żółtka, cukier i skórkę z pomarańczy. Miskę ustawiam na garnku z gotującą się wodą i podgrzewam ok 10 min, ubijając masę stale mikserem.
Kiedy masa jajeczna zgęstnieje i stanie się jasna dodaję ją do masy czekoladowej i delikatnie mieszam przy pomocy dużej łyżki.
Wymieszaną masę czekoladowo-jajeczną wylewam na przestudzony spód.
Zapiekam w 180 st przez ok 18 min, do czasu aż mus całkowicie się zetnie.
Upieczona tartę odstawiam do ostudzenia, następnie chłodzę w lodówce przez min 2 h.

Karmelizowane pomarańcze
W garnku umieszczam cukier, dodaje do niego odrobinę wody, podgrzewam do czasu otrzymania złocistego karmelu.
W międzyczasie w drugim garnku umieszczam sok z pomarańczy, doprowadzam do wrzenia.
Kiedy karmel jest już gotowy dodaję go wrzącego soku z pomarańczy, mieszam dokładnie do czasu aż powstanie lekko gęsty syrop. Następnie dodaje do niego cząstki pomarańczy, mieszam, odstawiam do ostygnięcia.

Tartę podaję z cząsteczkami karmelizowanych pomarańczy.

Smacznego

* Przepis pochodzi z programu telewizyjnego 'MasterChef' (III edycja australijska).

czwartek, 28 marca 2013

Hummus z karmelizowaną cebulą

Świąteczny hummus, bo w tym roku postanowiłam przygotować zupełnie nietradycyjne menu świąteczne.
Ostatnio szaleje na punkcie hummusu, moje szaleństwo jest tak wielkie, że nawet mój mąż, który na ogół zapomina po co idzie do sklepu mając tylko jedną pozycje na liście zakupów wie, że musi kupić mi gotowy hummus.
Ale nawet najlepszy gotowy hummus to nie to samo co domowy.
Hummus z karmelizowaną cebulką jest zdecydowanie moim ulubionym. Słodkawy, lekko maślany, sycący, pycha!

Hummus z karmelizowaną cebulą:
  • 1 czerwona cebula, pokrojona w drobną kosteczkę
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka czerwonego octu winnego
  • 1 łyżka cukru demerara

  • 1 puszka ciecierzycy, odsączonej i przepłukanej
  • 100 ml pasty sezamowej tahini
  • 1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
  • 2-3 łyżki soku z cytryny
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • ok 4 łyżki wody
  • 1 łyżeczka papryki

Na patelni rozpuszczam masło, dodaję cebulę, smażę ją do momentu, w którym stanie się szklista. Następnie zmniejszam płomień pod patelnią do minimum, dodaję ocet i cukier mieszam całość dokładnie, smażę do czasu aż ocet całkowicie wyparuje, a cukier się rozpuści. Karmelizowaną cebule odstawiam do całkowitego ostudzenia.

W misie miksera umieszczam ciecierzycę, pastę tahini, czosnek, sok z cytryny, oliwę z oliwek, wodę i paprykę. Miksuję całość do momentu uzyskania gładkiej masy. Do gotowego hummusu dodaje karmelizowaną cebulę, dokładnie mieszam. Doprawiam całość do smaku solą i w razie potrzeby sokiem z cytryny.

Smacznego

środa, 27 marca 2013

Pasztet z selera z suszonymi grzybami

Znowu pasztet i znowu bezmięsny. Taka już ze mnie paszteciara:)
Zacznę od tego, że nie znoszę selera, nie toleruje jego smaku ani zapachu … ale temu pasztetowi nie mogę się oprzeć.
Pierwszy raz spróbowałam go pod koniec ubiegłego roku i tak wbił mi się w pamięć, że nie mogłam o nim zapomnieć i musiałam go upiec. Długo szukałam przepisu, który pasowałby do moich wspomnień smakowych dotyczących tego dania. W końcu trafiłam na przepis z programu telewizyjnego, który lekko zmodyfikowałam i popełniłam pieczenie pasztetu z tego nielubianego warzywa.

Pasztet z selera z suszonymi grzybami*:
  • ½ kg selera (ważonego po obraniu), startego na tarce o dużym oczku
  • 1 duża cebula, starta na tarce o dużym oczku
  • 85 g masła **
  • ½ szklanki wody***
  • mała garść suszonych grzybów
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • 2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
    2 łyżki białego chrzanu 
  • 3 jajka, rozmącone
  • ½ szklanki bułki tartej
  • 1 łyżeczka startej gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz

W garnku umieszczam selera, cebulę, masło, wodę, suszone grzyby i sos sojowy. Podgrzewam całość do czasu aż masło całkowicie się rozpuści. Następnie gotuję całość ok 1,5 h, bez przykrycia, na małym płomieniu, mieszając od czasu do czasu aż warzywa odparują całkowicie z wody, ściemnieją i zamienią się w lekko zbitą masę. Uduszone warzywa odstawiam na bok do całkowitego ostudzenia.
Następnie dodaję do warzyw czosnek, chrzan, jajka, bułkę tartą i gałkę muszkatołową, mieszam całość dokładnie. Doprawiam całość do smaku solą i pieprzem.
Gotową masę na pasztet przekładam do małej formy keksowej wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą.
Piekę w 180 st przez 1 h. Upieczony pasztet studzę w foremce. Podaje schłodzony.

Smacznego

* Przepis pochodzi z programu telewizyjnego pt. 'Ewa Gotuje'
** W oryginalnym przepisie jest 125 g masła, co dla mnie jest ilością zbyt dużą.
*** W oryginalnym przepisie jest ½ szklanki wywaru grzybowego z kostki, nie ma suszonych grzybów.

Tarta pistacjowa

Tarta potrójnie pistacjowa.
Pistacjowe korpus z kruchego ciasta wypełniony pistacjową praliną powstałą z połączenia wysokiej jakości białej czekolady, śmietany kremówki i zmielonych pistacji. Całość posypana posiekanymi prażonymi pistacjami, dla nadania wyrazistej nutki chrupkości i jeszcze bardziej pistacjowego smaku.
Zielona tarta, w klimacie wiosny, której tak bardzo wszystkim brakuje. Idealna na wielkanocny stół, w zastępstwie mazurka.
Polecam pistacjomaniakom i amatorom białej czekolady.
 

Tarta pistacjowa: 
Ciasto:
  • 150 g maki
  • 30 g cukru pudru
  • szczypta soli
  • 50 g mielonych niesolonych pistacji
  • 1 łyżka oliwy
  • 100 g masła

Pralina pistacjowa:
  • 200 g białej czekolady
  • 100 ml śmietany kremówki
  • 100 g zmielonych niesolonych pistacji
  • kilka kropli soku z cytryny

  • ½ szklanki posiekanych prażonych niesolonych pistacji

Mąkę mieszam z cukrem pudrem, solą i pistacjami. Dodaję oliwę i posiekane w kosteczkę masło, rozcieram wszystko między palcami do czasu otrzymania kruszonki. Następnie szybko zagniatam całość w zwarte ciasto.
Zagniecione ciasto owijam w folie spożywczą i wkładam do lodówki na ok 1h.
Po tym czasie wyjmuję ciasto w lodówki, wyklejam nim spód i boki formy do tart o wymiarach 36 x 12 cm.
Piekę w 180 st przez 15 min z obciążeniem i kolejne 10 po zdjęciu obciążenia. Upieczony spód odstawiam do ostygnięcia.

W rondelku umieszczam połamaną w kosteczkę białą czekoladę i śmietanę kremówkę. Podgrzewam całość na małym płomieniu, stale mieszając, do czasu całkowitego rozpuszczenia czekolady. Następnie dodaję posiekane pistacje i sok z cytryny, mieszam całość dokładnie, odstawiam do częściowego ostygnięcia.
Lekko przestudzone nadzienie przekładam na ostudzony spód. Posypuję wierzch tarty posiekanymi pistacjami.
Gotową tartę wstawiam do lodówki na min 3 h.


Smacznego

wtorek, 26 marca 2013

Zakwas na żurek

Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby zrobić na tegoroczne święta wielkanocne prawdziwy, tradycyjny żurek na zakwasie wyhodowanym w warunkach domowych. Skonsultowałam pomysł z głównym zjadaczem moich kulinarnych dzieł i postanowiliśmy, że żurek to dobry pomysł. Niestety po całych konsultacjach i planach, zupełnie zapomniałam o tym pomyśle.
Na szczęście dziś rano przeglądając moje ulubione blogi kulinarne, natknęłam się na przepis na zakwas z przypomnieniem, że to już ostatni gwizdek by go przygotować.
Czym prędzej postanowiłam więc nadrobić zaległości i natychmiast (tzn nie tak do końca bo najpierw musiałam kupić mąkę:)) nastawiłam zakwas.
Przepis na żurek pojawi się w sobotę.

Ps. wszystkim zapominalskim przypominam, że dziś jest naprawdę ostatni dzień aby nastawić zakwas, inaczej żurku na święta nie będzie:P

Zakwas na żurek*:
  • 10 łyżek mąki żytniej razowej
  • 500 ml ciepłej, przegotowanej wody
  • 1 ząbek czosnku
  • 2-3 ziarenka ziela angielskiego
  • 1 liść laurowy

Wszystkie składniki umieszczam w dużym szklanym słoiku, dokładnie mieszam. Słoik przykrywam gazą lub cienką lnianą ściereczka i odstawiam w ciepłe miejsce na ok 4-5 dni.

Na bazie gotowego zakwasu gotuję żurek.

Smacznego

*Przepis pochodzi stąd.

poniedziałek, 25 marca 2013

Pierogi z ciecierzycą i serem feta

Przepyszny, zdrowy farsz o lekko maślanym posmaku zamknięty w mocno pieprznym, miękkim i elastyczny cieście. Całość polana rozpuszczonym masłem, dla dopełnienia smaków i bo tak podane pierogi lubię najbardziej.
Przyjemność dzisiejszego popołudnia. Kilka porcji zamrożonych na kiedyś (chociaż wydaje mi się, że zapasy znikną już w tym tygodniu).
Najlepsze pierogi z ciecierzycą jakie do tej pory jadłam, a zjadłam ich już trochę:)

Pierogi z ciecierzycą i serem feta (ok 40-45 szt.):
Farsz:
  • 2 szklanki ugotowanej ciecierzycy
  • 200 g sera feta
  • 4-5 łyżek oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka suszonego tymianku
  • 1 łyżeczka soku wyciśniętego z cytryny
  • sól, pieprz

Ciasto:
  • 500 g mąki
  • szczypta soli
  • duża ilość świeżo zmielonego pieprzu
  • 1 szklanka ciepłej wody
  • 1 łyżka oliwy z oliwek

Ciecierzycę, ser feta i oliwę z oliwek umieszczam w misce, miksuję wszystko (niezbyt dokładnie) przy pomocy blendera z nasadką rozdrabniającą (można przekręcić składniki przez maszynkę).
Dodaję tymianek, sok z cytryny oraz sól i pieprz do smaku, mieszam całość bardzo dokładnie.
Gotowy farsz odstawiam do lodówki na czas przygotowania ciasta.

Mąkę mieszam z solą i pieprzem, dodaję do niej wodę wymieszaną z oliwą, zagniatam elastyczne i gładkie ciasto. Zagniecione ciasto odkładam na bok (szczelnie przykrywam), na ok 10 min, aby odpoczęło.
Po tym czasie wałkuję ciasto na grubość ok 1.5-2 mm. Z rozwałkowanego ciasta wycinam szklanką okręgi. Na środek każdego okręgu wykładam dużą łyżeczkę farszu. Brzegi ciasta smaruję delikatnie wodą, zlepiam pierogi.

Pierogi gotuję w dużej ilości osolonej wody, przez ok 2 min od czasu wypłynięcia na powierzchnię. Podaję z rozpuszczonym masełkiem lub zeszkloną na maśle cebulą.

Smacznego

piątek, 22 marca 2013

Marynowane filety rybne / Ryba w zalewie octowej

Dzisiejszy przepis jak kilka poprzednich jest w klimacie postnym, ale polecam go również na co dzień bo jest rewelacyjny.
Jak większość moich ulubionych przepisów, tak i ten, poznałam dzięki mojej Babuni D. :)
Marynowana ryba, którą pochłaniałam (jedzeniem nie można było tego nazwać:p) ogromnymi porcjami podczas ostatniego pobytu w rodzinnym domu.
Delikatna, pyszna, milion razy lepsza niż ze sklepu. REWELACYJNA!

Marynowane filety rybne / Ryba w zalewie octowej (składniki dla 5 os.):
  • 2 cebule, pokrojone w plasterki
  • 1 łyżka masła
  • 3 szklanki wody
  • 1/3 szklanki białego octu
  • 1 płaska łyżka soli
  • 2-3 łyżki cukru
  • 2 liście laurowe
  • 3-4 ziarna ziela angielskiego

  • 2 kg filetów białej ryby ze skórą
  • mąka do obtoczenia
  • olej do smażenia

W garnku rozpuszczam masło, dodaję cebulę, duszę ją ma małym płomieniu do czasu aż stanie się szklista. Następnie dodaję wodę, ocet, sól, 2 łyżki cukru, liście laurowe i ziele angielskie, doprowadzam całość do wrzenia, gotuję ok 1 min. Po tym czasie zdejmuję garnek z kuchenki, próbuję zalewy i w razie potrzeby doprawiam do smaku solą i cukrem (zalewa powinna być lekko słodkawa). Odstawiam do ostygnięcia.

Filety ryby kroję na mniejsze kawałki, obtaczam w mące, smażę na rozgrzanym oleju. Usmażone kawałki ryby przekładam na kawałki ręcznika papierowego aby zebrać z nich nadmiar tłuszczu. Następnie przekładam je do szerokiego naczynia, zalewam zimną zalewą, dociskam delikatnie talerzem. Wstawiam całość do lodówki na min 24 h.
Podaję na zimno z chlebem.

Smacznego


środa, 20 marca 2013

Pasztet z pieczarek


W poniedziałek zakończyłam dziesięciodniowy urlop, który spędziłam w rodzinnym domu. Jak zwykle, kiedy tylko nadarza się okazja przebywania wśród bliskich, a zwłaszcza babci wykorzystuję ją na wspólne gotowanie.
Tym razem, nareszcie! nauczyłam się robić jeden z moich ulubionych pasztetów bezmięsnych.
Pasztet z pieczarek ma delikatny smak, lekką strukturę i dosłownie rozpływa się w ustach. Myślę, że idealnie nadaje się na nadchodzące Święta Wielkanocne, jako alternatywa dla klasycznego pasztetu.

Pasztet z pieczarek:
  • 1 kg pieczarek, oczyszczonych
  • 2 cebule, pokrojone w kostkę, zeszklone na maśle
  • 6 jajek, ugotowanych na twardo
  • 1 jajko, lekko rozmącone
  • 3 łyżki bułki tartej
  • 2 łyżki kaszy manny
  • 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
  • 1 łyżeczka soku wyciśniętego z cytryny
  • sól, pieprz
  • masło

W garnku doprowadzam do wrzenia ok 2 l wody z 1 łyżeczką białego octu. Kiedy woda zaczyna się gotować wrzucam do niej pieczarki, ponownie zagotowuję i gotuję ok 1 min. Następnie odcedzam pieczarki i pozostawiam do lekkiego ostudzenia.
Sparzone pieczarki, cebulę i ugotowane jajka przekręcam przez maszynkę lub miksuję w misie blendera.
Do zmielonej masy dodaję rozmącone jajko, bułkę tartą, kaszę mannę, natkę pietruszki i sok z cytryny, dokładnie mieszam. Doprawiam całość do smaku solą i pieprzem.
Gotową masę na pasztet przekładam do formy keksowej o wymiarach ok 28 x 10 cm wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Na wierzch masy układam wiórki masła.
Pasztet piekę do względnie suchego patyczka, ok 1 h w 180 st. Upieczony studzę przez ok 1 h w formię, następnie przekładam go na kratkę kuchenną.
Podaję schłodzony.

Smacznego

czwartek, 7 marca 2013

Kotlety rybne


Klasyk znany wszystkim, tak jak znane wszystkim są kotlety mielone i schabowe.
Jedna nazwa, tysiące przepisów.
Mój jest całkiem rozbudowany, ale kotlety zrobione wg niego wychodzą delikatne, lekko słodkawe, ciemne od sosu sojowego. Takie lubię najbardziej, idealnie dopasowane smakowo do moich upodobań.

Kotlety rybne (8-10 szt):
  • 500 g filetów białej ryby (np. dorsza), porządnie osuszonych
  • 2 marchewki, obrane i ugotowane
  • 1 korzeń pietruszki, obrany i ugotowany
  • 1 jajko, lekko rozmącone
  • 1 łyżka majonezu
  • 2-3 łyżki kaszy manny
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 1 łyżka soku wyciśniętego z cytryny
  • 1 łyżka posiekanego koperku
  • pieprz

  • bułka tarta do obtoczenia

Filety ryby, marchew i pietruszkę umieszczam w misie blendera z ostrzami, rozdrabniam do czasu uzyskania gładkiej masy. Dodaję jajko, majonez, kaszę, sos sojowy, sok z cytryny i koperek, mieszam wszystko dokładnie. Doprawiam do smaku pieprzem, dokładnie mieszam, odstawiam na ok 15 min, aby kasza wchłonęła nadmiar wilgoci.
Po tym czasie formuję 8-10 średniej wielkości kotlecików, obtaczam je w bułce tartej. Uformowane kotleciki smażę na rozgrzanym oleju, z dodatkiem 1 łyżeczki masła, przez ok 4-6 min z każdej strony aż staną się rumiane.
Podaję z pieczonymi ziemniakami i majonezowo-koperkowym sosem koperkowym.

Smacznego

poniedziałek, 4 marca 2013

Sałatka sushi z edamame, papryką, krewetkami i wędzonym łososiem

Ostatnio robiłam w domu sushi. Jak się okazało jego przygotowanie jest łatwe, jednak całkiem czasochłonne.
Szybszą i jeszcze łatwiejszą alternatywą dla sushi jest sałatka sushi. Jadam ją często i chętnie, z różnymi dodatkami. Ta z dzisiejszego przepisu jest zdecydowanie moją ulubioną.
Kleisty ryż, słodka papryka i fasolki edamame, ukochane ostatnio krewetki i klasyk w postaci łososia tworzą kombinację smaków, które tak naprawdę mogłabym jeść codziennie.
Polecam wszystkim sushimaniakom:)

Ps. Chciałabym podziękować mężowi mojej koleżanki Gosi, Adamowi za przepis na idealny mix octowy dodawany do ryżu. Dziękuję:)

Sałatka sushi z edamame, papryką, krewetkami i wędzonym łososiem (4 porcje):
  • 1 szklanka ryżu do sushi
  • 30 ml octu ryżowego
  • 1 łyżka cukru
  • ½ łyżeczki soli
  • ¼ łyżeczki sosu sojowego
  • 1 szklanka fasolek edamame (zielonej, młodej soi)
  • 1 czerwona papryka, pokrojona w drobną kostkę
  • 100 g krewetek koktajlowych, ugotowanych (lub zwykłych, posiekanych)
  • 1 czubata łyżka sezamu

Do podania:
  • ok 120 g wędzonego łososia
  • sezam
  • sos sojowy i wasabi

W szklance mieszam ocet, cukier, sól i sos sojowy, odstawiam na bok.
Ryż przygotowuję wg przepisu na opakowaniu. Do ugotowanego, gorącego ryżu dodaję mieszankę z octem, dokładnie mieszam, odstawiam do ostygnięcia.
Ostygnięty ryż mieszam widelcem aby oddzielić od siebie ziarenka, dodaje do niego edamame, paprykę, krewetki i sezam, mieszam wszystko dokładnie.
Gotową sałatkę podaję posypaną sezamem, z kawałkami wędzonego łososia na wierzchu w towarzystwie sosu sojowego i wasabi.

Smacznego

czwartek, 28 lutego 2013

Ogniste kulki rybne

Przepis pochodzi z jednego z wielu programów kulinarnych, które bardzo często oglądam.
Kiedy zobaczyłam te małe pyszności na ekranie stwierdziłam, że muszę je zrobić koniecznie, jak najszybciej. No i zrobiłam:)
Pączusie mimo dodatku delikatnego mięsa krewetek są ostre i charakterystyczne w smaku za sprawą czosnku i anchois. Nie posmakują wszystkim, polecam je więc zdecydowanie osobom lubiącym mocne smaki.
A tak poza tym są bardzo smaczne, dla mnie lepsze na drugi dzień. Słodkawe ciasto idealnie kontrastuje z intensywnym nadzieniem, a otoczka z pieprzem kajeńskim dodaje im pazura.

Ogniste kulki rybne (16 szt)*:
Ciasto:
  • 100 ml ciepłego mleka
  • 4 g suszonych drożdży
  • 250 g mąki chlebowej
  • 40 g cukru
  • szczypta soli
  • 40 g miękkiego masła
  • 1 żółtko

Nadzienie z anchois:
  • 2 ząbki czosnku, obrane
  • 4 fileciki anchois
  • szczypta grubej soli morskiej
  • sok wyciśnięty z ½ cytryny
  • skórka otarta z ½ cytryny
  • 1 żółtko
  • 50 ml oliwy z oliwek
  • 150 g ugotowanych brązowych krewetek koktajlowych (użyłam zwykłych ugotowanych krewetek koktajlowych)
  • 1 łyżka natki pietruszki, posiekanej (użyłam kolendry)

  • olej do smażenia
  • 1 łyżka soli, 1 łyżka cukru, 1 łyżka papryki, szczypta soli do obtoczenia

Ciasto
Mleko mieszam z drożdżami, odstawiam na kilka minut.
W misce mieszam mąkę, cukier sól. Dodaję masło, ucieram między palcami. Następnie dodaję żółtko i mleko z drożdżami, zagniatam ciasto. Zagniecione ciasto wyrabiam przez ok 10 min do czasu aż stanie się gładkie i sprężyste.
Gotowe ciasto przekładam do czystej miski, przykrywam folia spożywcza, odstawiam w ciepłe miejsce na ok 45 min do czasu aż podwoi objętość.

Nadzienie
W misce umieszczam czosnek, anchois, sól morska i sok z cytryny, rozdrabniam wszystko przy pomocy blendera. Dodaję żółtko, ponownie wszystko miksuję. Dodaje powoli oliwę z oliwek stale miksując do czasu uzyskania konsystencji majonezu (majonez z anchois można zrobić również w moździerzu).
Następnie dodaję krewetki, pietruszkę, skórkę z cytryny, mieszam wszystko dokładnie. Doprawiam całość do smaku solą i pieprzem.

Wyrośnięte ciasto dzielę na 16 równych części, z każdej części formuję kulkę, którą następnie spłaszczam. Na środek każdego placuszka nakładam 1 łyżeczkę farszu, dokładnie sklejam brzegi ciasta, formuję na kształt małego pączka.

Gotowe pączusie smażę na głębokim oleju ok 3 min z każdej strony do czasu aż staną się złociste.
Usmażone pączusie przekładam na chwilę na ręcznik papierowy, następnie jeszcze gorące obtaczam w mieszance soli, cukru, papryki i pieprzu kajeńskiego.

Smacznego

* Przepis pochodzi z programu 'The Fabulous Baker Brothers'

wtorek, 26 lutego 2013

Zupa mleczna z zacierkami

Są takie dania, których smak i zapach przywołują wspomnienia z całego życia.
Takim moim daniem jest zupa mleczna z zacierkami, którą od kiedy pamiętam gotowała moja babcia.
Zupa zacierkowa (to nasza domowa nazwa:)) smakuje dzieciństwem, latami beztroski, pierwszymi wyraźnymi wspomnieniami z życia.
Słodkawa, gęsta, prosta zupka, która powoduje, że w oku kreci się łza a w sercu odzywa się wielka tęsknota, za domem wypełnionym rodzinnym ciepłem, uśmiechami i spokojem..., za Babcią dolewającą kolejną dokładkę...

Zupa mleczna z zacierkami:
  • ok 1 szklanki mąki
  • 1 jajko
  • szczypta soli

  • 1 l mleka 3,2%
  • ½ łyżeczki soli
  • 1 łyżka cukru

Mąkę przesiewam, dodaje do niej szczyptę soli, mieszam. Tworzę na środku mąki wgłębienie, w które wbijam jajko. Mieszam całość intensywnie widelcem, następnie zagniatam elastyczne, sprężyste i gładkie ciasto (zajmuję to ok 5 min podczas intensywnego zagniatania).
Gotowe ciasto ścieram na tarce o dużym oczku, namaczając je co jakiś czas w mące aby nie kleiło się do tarki, a gotowe zacierki nie sklejały się ze sobą.
Starte ciasto rozkładam na lnianej ściereczce i zostawiam na chwile aby obeschło.

W garnku doprowadzam do wrzenia ok ½ szklanki wody. Następnie dodaję mleko i zagotowuję. W momencie kiedy mleko zaczyna się gotować zmniejszam płomień pod garnkiem do minimum, dodaję zacierki, sól i cukier. Mieszam całość widelcem aby rozdzielić zacierki, ponownie doprowadzam do wrzenia. Gotuję ok 2-3 min mieszając co jakiś czas (zupa będzie próbować uciec z garnka:P). Podaję natychmiast.

Smacznego

* Zupa mleczna z zacierkami ma tendencje do gęstnienia. Aby ją rozrzedzić przed ponownym podaniem należy zagotować w oddzielnym garnuszku ok 1 szklanki mleka i dodać je do zupy w trakcie podgrzewania.

czwartek, 21 lutego 2013

Pomidorowa pasta z tuńczyka

Właśnie zajadam kanapki z tą przepyszną pastą (jakoś nie chce mi się robić normalnego obiadu:P) i śmiem stwierdzić, że jest to najlepsza pasta rybna jaką jadłam do tej pory.
W smaku trochę przypomina znaną zapewne wszystkim pomidorową pastą rybną, która można kupić w sklepach.
Ta jest jednak zdecydowanie smaczniejsza. Bardziej wyrazista, kremowa, aromatyczna i perfekcyjnie wyważona smakowo. Idealna w klasycznym połączeniu z ogórkiem konserwowym. Do tego robi się ekspresowo.

Pomidorowa pasta z tuńczyka:
  • 1 puszka tuńczyka w oleju (ok 160 g), odsączonego
  • 2-3 suszone pomidory w oleju, odsączone
  • 1 łyżka miękkiego masła
  • 1 łyżeczka suszonego lubczyku
  • świeżo mielony pieprz

Wszystkie składniki umieszczam w misce, rozdrabniam przy pomocy blendera na gładką masę. Doprawiam do smaku pieprzem i ew odrobiną soli (u mnie nie było takiej potrzeby, ponieważ pomidory były dość słone).
Gotową pastę przekładam do czystego naczynia.
Podaję do chleba z ulubionymi dodatkami, np. ogórkiem konserwowym, marynowaną pieczoną papryką itp.

Smacznego

wtorek, 19 lutego 2013

Tosty z krewetkami w sezamie

Tą przystawkę często zamawiamy w pobliskiej chińskiej knajpce. Oboje z mężem bardzo ją lubimy, niestety cena, która za nią płacimy jest nieadekwatna do ilości. W związku z tym w ramach oszczędności i naszego domowego projektu 'wiem co jem' postanowiłam odtworzyć ją w domu.
Krewetki są stałą pozycją na liście moich zakupów, po niedzielnym obiedzie zostało mi sporo sezamu, a chleb to podstawa dziennego jadłospisu mojego męża, więc jedyne czego mi brakowało do zrobienia tostów to chęci. Dziś mnie naszły więc przyrządziłam pyszne i chrupiące tosty z krewetkami w sezamie.
Polecam jako przystawkę, jako przekąskę lub jako przysmak do pracy, np. dla męża:)

Tosty z krewetkami w sezamie (8 szt.):
  • 150 g ugotowanych krewetek
  • 1 łyżeczka majonezu
  • duża szczypta soli
  • kilka kropli oleju sezamowego
  • 4 kromki chleba tostowego (użyłam zwykłego białego chleba na zakwasie), z okrojoną skórką
  • 1 białko, lekko rozmącone
  • ok 6 łyżek sezamu

  • olej do smażenia

Krewetki siekam bardzo drobno lub rozdrabniam je w misie blendera. Dodaję do nich majonez, sól i olej sezamowy, dokładnie mieszam. Gotową pastę krewetkową rozsmarowuję grubą warstwą na kromkach chleba. Każdą kromkę rozcinam na pół, po skosie, tworząc trójkątne tosty. Każdy tost (stroną z pastą krewetkową) namaczam w białku, następnie odciskam w sezamie, tak aby cała powierzchnia pasty była pokryta nasionami.
Gotowe tosty smażę na rozgrzanej patelni z niewielką ilością oleju ok 3-4 min po stronie sezamu (do momentu aż stanie się rumiany, ale nie przypalony) i ok 2 min po stronie chleba. Usmażone tosty przekładam na kawałek ręcznika papierowego.
Podaję jeszcze ciepłe lub studzę na kratce kuchennej aby zachowały chrupkość. Ostudzone przechowuję w lodówce zamknięte w szczelnym pojemniku max 2 dni.

Smacznego

niedziela, 17 lutego 2013

Łosoś w sezamie z grillowanymi szparagami

Czasami lubię ugotować nam coś eleganckiego, podać to w ładny sposób i delektować się wyjątkowymi chwilami wspólnego posiłku.
Jako, że w okresie postu całkowicie rezygnuję z mięsa, oczywiście padło na rybę.
Na niedzielny obiad w słoneczne, prawie wiosenne popołudnie przygotowałam delikatnego łososia w sezamie, którego podałam na naszym ulubionym warzywie, szparagach (grillowanych).
Lekki, przepyszny posiłek, idealny na romantyczny obiad we dwoje.

Łosoś w sezamie z grillowanymi szparagami (2 porcje):
  • 2 kawałki surowego łososia ze skórą, bez ości
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 1 łyżka octu ryżowego
  • 1 łyżeczka brązowego cukru
  • 2 łyżki oliwy
  • 2-3 łyżki sezamu

  • 250 g szparagów, umytych, pozbawionych zdrewniałych końcówek
  • 1 łyżka oliwy
  • szczypta soli


W misce mieszam sos sojowy, ocet, cukier i oliwę. W gotowej mieszance obtaczam kawałki łososia, przykrywam miskę folią spożywcza, wstawiam do lodówki na min 2 h.

W międzyczasie, tuż przed zakończeniem marynowania przygotowuję szparagi.
Obtaczam je w oliwie, oprószam odrobiną soli. Grilluję na mocno rozgrzanej patelni grillowej przez ok 4-5 min, obracając co jakiś czas.

Zamarynowanego łososia (po min 2 h w lodówce) obtaczam w sezamie. Smażę na rozgrzanej patelni z nieprzywierającą powłoką, na małym płomieniu, przez ok 3 min z każdej strony (boki również). Uważam aby nie przypalić sezamu.
Usmażonego łososia układam na szparagach.

Smacznego

wtorek, 12 lutego 2013

Belgijskie ciasteczka z białą czekoladą

Jedne z moich ulubionych ciasteczek, które częściej kupuję niż piekę ponieważ bardzo ciężko jest mi się powstrzymać, żeby nie zjeść ich 'już, teraz, zaraz' kiedy tylko nachodzi mnie ochota.
W rozmiarze XL, niezbyt słodkie, lekko ciągnące, z dodatkiem ukochanej białej czekolady.
Ciasteczka można zrobić oczywiście w mniejszym rozmiarze niż proponuję, jednak polecam wykonać je większe ponieważ tylko w takie maja swój 'ciągnący' urok.
Ciasteczka idealne:)


Belgijskie ciasteczka z białą czekoladą (ok 25 szt, o średnicy ok 8-10 cm):
  • 320 g mąki
  • ½ łyżeczki sody oczyszczonej
  • ½ łyżeczka soli
  • 170 g masła, rozpuszczonego i ostudzonego
  • 200 g cukru demerara
  • 1 jajko
  • 1 żółtko
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 150 g białej, czekolady posiekanej na kawałki ok 0.5 x 0.5 cm

Mąkę mieszam z sodą i solą, odstawiam na bok.
W dużej misce ucieram masło z cukrem. Dodaję jajko, żółtko i ekstrakt, dalej ucieram. Następnie dodaję mąkę, mieszam do czasu całkowitego połączenia się składników. Na koniec dodaje posiekaną czekoladę, mieszam całość przy pomocy łyżki.
Z gotowego ciasta formuję kulki o wielkości piłeczki pingpongowej, układam je w dużych odstępach, na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia, spłaszczam.
Piekę w 180 st przez ok 10-12 min, do czasu aż brzegi ciasteczek się zarumienią. Gotowe ciasteczka studzę na kratce kuchennej.

Smacznego

czwartek, 7 lutego 2013

Pączki z domowym budyniem

Tradycyjnie w tłusty czwartek – pączki:)
Tradycyjnie u mnie w domu obficie nadziewane domowym budyniem, polane lukrem i obtoczone w prażonych orzechach. Kompozycja dodatków wg nas najlepsza, jedyna...
A same pączki pyszne, o zwartym mięciutkim miąższu, idealnie słodkie, samozjadające się.

Smacznego Tłustego czwartku wszystkim:)

Pączki z domowym budyniem:
Pączki (ok 24 szt):
  • 45 g świeżych drożdży lub
  • 3 łyżki cukru
  • 360 ml ciepłego mleka
  • 600 g mąki
  • 150 g masła, rozpuszczonego i ostudzonego
  • 6 żółtek
  • szczypta soli

  • smalec lub olej do smażenia

Budyń:
  • 500 ml mleka
  • 1 łyżeczka pasty waniliowej
  • 40 g mąki
  • 80 g cukru
  • 6 żółtek
  • 15 g masła, pokrojonego w kostkę


  • cukier puder, sok z cytryny i woda na lukier
  • 100 g prażonych i posiekanych orzechów laskowych do obtoczenia

Pączki
W misce mieszam drożdże z cukrem. Dodaję ok 1/3 mleka i ok 150 g mąki, dokładnie mieszam, przykrywam całość lnianą ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na ok 20 min do czasu aż masa podwoi swoją objętość.
Po tym czasie do dużej miski przesiewam mąkę, dodaję resztę mleka, zaczyn drożdżowy, masło, rozmącone żółtka i szczyptę soli. Zagniatam całość w gładkie i elastyczne ciasto. Przykrywam je szczelnie lnianą ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na ok 1-1.5 h do czasu aż podwoi swoją objętość.
Kiedy ciasto wyrośnie, przekładam je na blat oprószony mąką, wałkuję na grubość ok 1 cm. Z rozwałkowanego ciasta, przy pomocy szklanki o średnicy ok 8 cm, wycinam okręgi. Wycięte z ciasta pączki pozostawiam pod przykryciem do napuszenia na ok 25 min.
W głębokim garnku rozpuszczam i rozgrzewam smalec lub olej. Partiami smażę pączki, na złoty kolor ok 2-3 min z każdej strony. (przy pomocy drewnianej wykałaczki do szaszłyków sprawdzam czy są usmażone w środku).
Usmażone paczki przekładam na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, pozostawiam do ostygnięcia.

Budyń:
Mleko i pastę waniliową umieszczam w garnku, doprowadzam do wrzenia, zdejmuje z kuchenki.
W misce ucieram żółtka z cukrem, dodaję mąkę, dokładnie mieszam. Następnie dodaję ok 1/3 gorącego mleka, mieszam. Ogrzaną masę jajeczną przelewam do garnka z mlekiem, ustawiam na kuchence, podgrzewam na małym płomieniu, stale i intensywnie mieszając, do czasu aż budyń całkowicie zgęstnieje i zacznie wrzeć. Do ugotowanego budyniu dodaję masło, mieszam do czasu aż całkowicie się rozpuści i połączy z masą.
Gotowy budyń przekładam do czystej miseczki, przykrywam szczelnie folią spożywczą, odstawiam do ostudzenia.

Ostudzone paczki nadziewam budyniem. Każdy namaczam w gęstym lukrze zrobionym z cukru pudru, soku z cytryny i wody, następnie obtaczam z orzechach.

Smacznego

wtorek, 5 lutego 2013

Chiacchiere

Za dwa dni tłusty czwartek... Ale to dopiero za dwa dni.
Dziś w kraju, w którym mieszkam obchodzony jest tłusty wtorek. W związku z tym postanowiłam go należycie celebrować.
Usmażyłam więc włoskie Chiacchiere, odpowiednik naszych faworków.
Chiacchiere robione są z ciasta z dodatkiem dużej ilości wina, które jest lekko wyczuwalne w smaku. 
Są dość słodkie, miękkie, bardziej jak oponki niż faworki. Jednak równie mocno wciągające i bardzo szybko znikające w naszych brzuszkach.


Chiacchiere*:
  • 300 g mąki**
  • 50 g cukru
  • 1 jajko
  • 1 żółtko
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 175 ml białego wina

  • mąka do podsypywania
  • olej do smażenia
  • cukier puder do oprószenia

W misce mieszam mąkę i cukier. Dodaję jajko, żółtko, oliwę i wino, dokładnie mieszam do czasu uzyskania gładkiej masy. Gotową masę odstawiam na ok 30 min.
Po tym czasie wykładam masę (będzie dość rzadka) na obficie oprószony mąką blat. Wałkuję na grubość ok 3-5 mm. Rozwałkowaną masę kroję na paski szerokości ok 3 cm i długości ok 10 cm. Na każdym paseczku zawiązuję węzełek (można pominąć ten krok, nie jest to łatwe przy tak miękkim cieście).
W głębokiej patelni rozgrzewam olej. Smażę węzełki na głębokim tłuszczu ok 1 min z każdej strony. Usmażone przekładam na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym. Pozostawiam do ostudzenia.

Gotowe Chiacchiere oprószam cukrem pudrem.

Smacznego

* Przepis pochodzi z książki wyd. Phaidon pt. 'The silver spoon'
** W oryginalnym przepisie podana jest ilość 250 g mąki, jednak przy takiej ilość ciasto jest zdecydowanie zbyt rzadkie.

środa, 30 stycznia 2013

Lemon curd

Ostatnio często zdarza mi się jadać pyszne serniczki cytrynowe sprzedawane w pewnej sieci kawiarni.
Serniczki te podbiły moje serce, do tego stopnia, że postanowiłam sama przygotować je w domu.
Jednak aby je zrobić najpierw musiałam zaopatrzyć się w lemon curd. Mimo że w mieście, w którym mieszkam jest on dostępny praktycznie w każdym sklepie to zdecydowałam się na zrobienie domowego.
Po pierwsze skoro serniczki miały być home-made to niech będą takie od A do Z. Po drugie robiąc lemon curd w domu mogłam dopasować go smakowo do moich upodobań dodając mniej lub więcej cukru. Po trzecie domowy lemon curd jest oczywiście zdecydowanie lepszy niż ten ze sklepu.

Ps. Ten przepis dedykuję Cioci E., która jest wielkim smakoszem lomon curd, który ku jej niepocieszeniu jest bardzo ciężko dostępny w jej mieście.

Lemon curd*:
  • skórka otarta z 4 cytryn
  • sok wyciśnięty z 4 cytryn
  • 200 g cukru
  • 100 g masła, pokrojonego na kostkę
  • 3 jajka
  • 1 żółtko

W misce umieszczam skórkę z cytryny, sok, cukier i masło. Miskę z produktami ustawiam na garnku z gotującą się wodą (dno miski nie może dotykać lustra wody!), podgrzewam, mieszając co jakiś czas, do czasu całkowitego rozpuszczenia się masła. Następnie dodaję lekko rozmącone jajka i żółtko. Gotuję całość na parze, stale mieszając, ok 10-13 min do czasu aż masa stanie się kremowa i gęsta na tyle, że nie spływa z łyżki.
Miskę z gotowym lemon curd zdejmuję z garnka i odstawiam do przestudzenia. Następnie przekładam gotową masę do słoiczków (z podanej porcji wychodzi ok 500 g kremu).
Domowy lemon curd można przechowywać w lodówce do ok 2 tygodni.

Smacznego

* Przepis pochodzi stąd.

wtorek, 29 stycznia 2013

Popękane ciasteczka czekoladowe

Już dawno miałam ochotę przygotować te ciasteczka, niestety jakoś tak wyszło, że dopiero dziś zebrałam się w sobie, zakasałam rękawy i wzięłam się do roboty.
Jako, że ciasto na ciasteczka wymaga kilkugodzinnego leżenia w lodówce, specjalnie wstałam wcześniej by zdążyć upiec je przed wyjściem do pracy i mieć coś słodkiego na wieczorny powrót męża.
Ciasteczka cą mocno czekoladowe, umiarkowanie słodkie, chrupiące na wierzchu, mięciutkie w środku. Do tego są bardzo urocze przez małe spękania, które tworzą się na ciasteczkach w trakcie pieczenia.

Popękane ciasteczka czekoladowe (ok 40 szt.):
  • 200 g gorzkiej czekolady, połamanej na kawałki
  • 70 g masła
  • 320 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • ¼ łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 100 g jasnego cukru muscovado
  • 3 jajka

  • ok 1 szklanki cukru pudru do obtoczenia ciasteczek

W misce umieszczam czekoladę i masło. Ustawiam miskę na garnku z gotującą się wodą. Podgrzewam do czasu całkowitego rozpuszczenia się czekolady i masła, odstawiam na bok do ostygnięcia.
Mąkę mieszam z proszkiem do pieczenia i solą.
W dużej misce umieszczam jajka i cukier, ubijam razem przez kilka minut na bardzo puszysta masę. Do ubitych jajek dodaję ostudzoną czekoladę i ekstrakt, dokładnie mieszam. Na koniec dodaję mąkę, mieszam do czasu uzyskania gładkiej masy bez grudek.
Gotową masę przykrywam folią spożywczą wstawiam do lodówki na kilka godzin lub na całą noc (ja wstawiłam masę na 2 h do zamrażalnika). Masa po wyjęciu z lodówki ma być twarda.
Po wyjęciu masy z lodówki nabieram ją łyżeczką i formuję ciasteczka wielkości dużego orzecha włoskiego. Każde ciasteczko obtaczam w cukrze pudrze, układam w dużych odstępach na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Piekę w 180 st ok 8-10 min. Upieczone ciasteczka studzę przez kilka minut na blaszce, następnie przekładam je na kratkę do studzenia.

Smacznego
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...