Lubością do pasztetu z żurawiną zapałałam podczas ostatniego pobytu w domu. Na początku podchodziłam do niego sceptycznie bo jeszcze do niedawna nie przepadałam za żurawiną (paszteciarą byłam zawsze:P), ale po kilku kęsach i dokładniejszym rozsmakowaniu się stwierdziłam, że 'coś' w nim jest.
To 'coś' tak bardzo mnie urzekło, że postanowiłam odtworzyć ten smak osobiście.
Pasztet ten jest jednym z najlepszych jakie jadłam. Umieszczam go na drugim miejscu listy moich ulubionych wyrobów pasztetowych zaraz za tym tradycyjnym (o niedoścignionym smaku), który piecze moja babcia.
Pasztet drobiowy z żurawiną:
- 300 g mięsa obranego z kurczaka, ugotowanego lub upieczonego
- 300 g mięsa obranego z kaczki, ugotowanego lub upieczonego
- 100 g wątróbek drobiowych, usmażonych
- 1 duża cebula pokrojona w kostkę
- 2 łyżki kaczego smalcu
- 100 g suszonej żurawiny
- 1 łyżka bułki tartej
- 2 jajka, żółtka oddzielone od białek
- 1 łyżeczka zmielonej gałki muszkatołowej
- sól, pieprz
Mięso z kurczaka i kaczki oraz wątróbki przepuszczam dwukrotnie przez maszynkę do mięsa.
Na patelni rozpuszczam smalec, dodaje cebulę, duszę ok 10 min, aż stanie się szklista. Podduszoną cebulę również przepuszczam przez maszynkę, dodaje do mięsa.
Następnie do masy mięsnej dodaję bułkę tartą, żółtka, żurawinę, gałkę muszkatołową, sól i pieprz do smaku, dokładnie mieszam.
Białka ubijam na sztywną pianę, dodaje je do masy mięsnej, delikatnie mieszam. Gotową masę przekładam do formy keksowej wyłożonej papierem do pieczenia, wierz wygładzam mokrymi dłońmi. Piekę w 180 st. ok 45 min, do suchego patyczka. Upieczony pasztet studzę w formie na kratce kuchennej.
Smacznego
Fantastyczny jest ten pasztet. Ja, robiłam podobny w ubiegłym roku a teraz planuję ze śliwką:)
OdpowiedzUsuńAch, zebym tylko miala maszynke do miesa, to bym zrobila taki pasztetos:)Uwielbiam pasztet domowy!Twoj z zurawina brzmi bardzo interesujaco:)Zerknelam na Twoj profil-jestesmy sasiadkami:)Bardzo mi milo:)Musimy wyszukac wiecej dziewczyn z Londynu i zrobic kiedys jakies wspolne kucharzenie:)Pozdrawiam, Ania.
OdpowiedzUsuńWiosenka dzięki:) Pasztet ze śliwką brzmi zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńAniu, a nie masz może blendera takiego z miską z ostrzami na spodzie?? On radzi sobie równie dobrze jak maszynka:) A co spotkania to świetny pomysł, jestem za:)
Blendera stojacego tez nie mam. Mam jedynie blender reczny, ktorym miksuje zupy;)Ale to nic, juz patrzylam na amazonie (jak to na amazonie-mydlo i powidlo;) sa do kupienia maszynki, wiec sprawie sobie taka:)Kasiu, po Nowym Roku sprobujemy cos zorganizowac:)Znalazlam jeszcze jedna londo-blogerke;)wiec jest juz nas trzy:)Pozdrawiam serdecznie i WESOLYCH SWIAT:)
OdpowiedzUsuńNiezły pasztet... wyszedł, mimo ograniczonych umiejętności tworzącego
OdpowiedzUsuń